sobota, 19 marca 2011

O tym, jak Arabia Saudyjska kradnie wolność Bahrańczykom - czyli inwazja wojsk saudyjskich w Bahrajnie

Inwazję czas zacząć ...

Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie

( Katar w gotowości)

rozpoczęły atak na Bahrajn.


W dniu 16 marca rząd Bahrajnu zarządził stan wyjątkowy w kraju. Król Hamad bin Isa al-Khalifa wydał dekret pozwalający dowódcy wojsk Bahrajnu na podjęcie wszelkich niezbędnych środków w celu "ochrony bezpieczeństwa państwa i jego obywateli."

Protesty przeciwko reżimowi rozpoczęły się już 17 lutego, ale przybierać na sile zaczęły 11 marca. Wiele ulic stolicy, Manamy, zostało zajętych przez demonstrantów, którzy domagali się zakończenia represji wobec ludności. Od czasu rozpoczęcia protestów dziesiątki ludzi zostało zabitych, setki rannych i aresztowanych przez policję i uzbrojonych pro-systemowych bandytów.

W tym samym czasie, łamiąc uchwały zatwierdzone przez ONZ i PGCC ponad 1000 żołnierzy wojsk Arabii Saudyjskiej wkroczyło na terytorium Bahrajnu, aby zdławić protesty. Pięciuset policjantów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zrobił to samo. Nieoczekiwanie, Katar - kraj, który osiągnął międzynarodowy prestiż dzięki swojej niezależnej polityce zagranicznej - zapowiedział gotowość wysłania większej liczby żołnierzy w celu wsparcia sąsiedniego reżimu.

Brytyjska kolonia do 1971 roku, Bahrajn był od dziesięcioleci kluczowym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. Dom dla Piątej Floty US Navy od 1995 roku i amerykańska baza wojskowa od 1947 roku, Waszyngton od dawna popierał reżim Bahrajnu w ramach wysiłków zmierzających do dominacji w Zatoce Perskiej, najważniejszego na świecie regionu produkującego ropę naftową .

Latem ubiegłego roku, rząd Bahrajnu zorganizował nagonkę na dziesiątki pracowników organizacji praw człowieka, przywódców religijnych i przedstawicieli opozycji, którzy domagali się zaprzestania stosowania, typowych dla tego reżimu, tortur. Dwadzieścia pięć osób zostało oskarżonych o "kontakt z zagranicznymi organizacjami i dostarczanie im fałszywych i wprowadzających w błąd informacji o królestwie". Połowie zarzucono zamiar przeprowadzenia zamachu stanu. W sumie zostało aresztowanych 450 osób.

Wielu z zabitych i rannych podczas protestów pochodziło z Sitra i innych głównie szyickich dzielnic stolicy, Manamy. Szyici, stanowiący 70% ludności kraju, są wykluczeni z najważniejszych stanowisk rządowych i urzędów bezpieczeństwa. Zdecydowanie sprzeciwiają się polityce rządu dającej obywatelstwo i zatrudnienie sunnitom z innych krajów arabskich i Azji Południowej jako sposobu na położenie kresu spadku demograficznego szyitów. Poprzez takie działania reżim spowodował urazy i gniew wśród większości populacji.

Jednak, pomimo iż wielu demonstrantów to szyici, protestujący, od samego początku wybuchu protestów w lutym, wzywają do zjednoczenia wszystkich obywateli bez względu na religię z hasłami : "Nie sunnici, nie szyici, po prostu Bahrańczycy".

Główna szyicka siła polityczna, czyli Wefaq, domaga się ustanowienia monarchii konstytucyjnej, demokratycznych wyborów, więcej władzy dla parlamentu, nowej konstytucji, demontażu aparatu bezpieczeństwa, sprawiedliwości w dystrybucji pracy i mieszkań, wolności prasy i wyznania, zaprzestania stosowania tortur. Jednakże, po krwawym stłumieniu protestów i inwazji Arabii Saudyjskiej wielu obywateli zaczęło domagać się kresu monarchii w ogóle.

Pomimo faktu, że Bahrajn ma wybierany parlament, prawdziwa siła leży w wyższej izbie Rady Konsultacyjnej. Rada Konsultacyjna, której członkowie są mianowani bezpośrednio przez króla, jest uprawniona do zatwierdzania lub unieważniania wszelkie ustaw, uchwalonych przez izbę niższą Rady Reprezentantów. Rodzina Al-Khalifa również zachowuje władzę poprzez dostarczanie osób, lojalnych tylko wobec niej, do sił bezpieczeństwa kraju. Sprowadzani z takich krajów jak Jordania, Pakistan i Jemen, są zawsze gotowi do bicia i zabijania protestujących.

W dniu 14 maja demonstranci odcięli dostęp do dużej części dzielnicy finansowej w Manamie. Policja początkowo odparła kilkuset demonstrantów, którzy zablokowali budynki biurowe, ale tysiące ludzi zmusiło policję późnij w ciągu dnia do utworzenia szeregu barykad na głównej drodze, która prowadziła przez ten obszar. BBC poinformowało, że blokady zostały ustanowione w okolicy zajmowanej przez tysiące demonstrantów.


Saudyjska inwazja :

Po wybuchu protestów w Bahrajnie, saudyjski reżim zaczął się obawiać, że rozprzestrzenią się one na cały region, w tym przede wszystkim we wschodnich częściach zamieszkałych przez szyitów.

Członkowie szkoły islamskiej byli represjonowani przez saudyjskich władców, którzy bali się rosnącej wrogości ludzi wobec monarchii Zatoki Perskiej.

Monarchia w Bahrajnie jest od dawna ściśle związana z saudyjską rodziną królewską. Arabia Saudyjska wysłał wojska do Bahrajnu już w 1994 r. w celu wsparcia dynastii al-Khalifa w poprzednim okresie masowych demonstracji obywateli przeciwko jej autokratycznym rządom. Przez lata Saudyjczycy wspierali reżim Bahrajnu także poprzez przekazywanie darmowej ropy naftowej i finansowanie budżetu.

Władze Arabii Saudyjskiej "boją się że ich własny naród rozpocznie protesty"- powiedział Rodney Shakespeare, przewodniczący londyńskiego Komitetu Przeciwko Torturom w Bahrajnie, w wywiadzie dla PressTV. Gdyby w Arabii Saudyjskiej były wolne wybory, 99 procent obywateli zagłosowałoby przeciwko reżimowi i dlatego saudyjski reżim tak boi się nawet małego zalążka demokracji na tej maleńkiej wyspie w Zatoce Perskiej" - dodał Shakespeare . Faktycznie, protesty przeciwko wkroczeniu wojsk saudyjskich do Bahrajnu miały miejsce głównie w szyickich miastach w Arabii Saudyjskiej, takich jak Qatif, Sawfa, Seehat, Tarut i Awamiya.

Shakespeare określił również ataki policji bahrańskiej i wojsk saudyjskich w Bahrajnie jako "celową zorganizowaną na dużą skalę masakrę bezbronnej ludności". To są ludzie, którzy przez dziesiątki lat powstrzymywali swoje żądania i protestowali w pozbawiony przemocy sposób, powiedział.

Reżim Bahrajnu skorzystał z obecności tych zagranicznych wojsk w kraju, aby uwolnić brutalne represje wobec swoich obywateli. W dniu 16 marca, policja Bahrajnu zamordowała co najmniej pięć osób i raniła kilkadziesiąt kolejnych, podczas pokojowego protestu na Pearl Square w Manamie.

W dniu 17 marca, siły bezpieczeństwa Bahrajnu ponownie zaatakowały Pearl Square, epicentrum antyreżimowych protestów. Helikoptery, czołgi i karabiny maszynowe zostały przygotowane do ataku.

"Złamali wszystko, strzelali do dzieci, nie było tam nic z humanitaryzmu, nie było szacunku" - Hassan Ali Ibrahim, demonstrator cytowany przez New York Times.


"Kiedy zobaczyliśmy czołgi i samochody, około stu z nas wyszło przeciw nim i zaczęło skandować:

'Pokojowo! Pokojowo!'

To wtedy zaczęli strzelać, z ziemi i z mostu, zewsząd ".


Tej nocy siły bezpieczeństwa zaatakował także wioskę Al Musala. Głównia szyickie dzielnice i przedmieścia stolicy, Manamy, zostały oblężone przez policję w dniu 17 marca, z setkami żołnierzy i czołgami rozmieszczonymi na kluczowych skrzyżowaniach.

Siły bezpieczeństwa Bahrajnu zatrzymały dziesiątki liderów opozycji, w tym Hassana Mushaima z Haq Movement i Ibrahima Sharifa, przywódcę Waad Society, w dniach 16 i 17 marca. Bahrańskie Centrum Praw Człowieka stwierdziło, że wojska reżimu otoczyły dom Hassana Mushaima, zanim zabrały go w nieznane miejsce. Ibrahim Sharif również został aresztowany.

Uzbrojony gang wpadł do drukarni jedynej opozycyjnej gazety w Bahrajnie - Al Wasat, próbując powstrzymać jej publikacji.

Odpowiednio Saudyjscy żołnierzy zaatakowali protestujących. W dniu 16 marca, siły Arabii zaatakowały szpital w Manamie, gdzie znajdowały się setki osób ranionych w czasie starć z siłami rządowymi dzień wcześniej. Wojska saudyjskie wdarły się do szpitala Salmaniya i nie zezwoliły lekarzom, pielęgniarkom i krewnym ofiar na wyjście z budynku, ani wejście do niego.

Pomimo tego wszystkiego, saudyjska inwazja nie zdołała zastraszyć obywateli Bahrajnu. Wkrótce po ukazaniu się wiadomości o inwazji wojsk saudyjskich, dziesiątki tysięcy demonstrantów rozpoczęło protest przed Ambasadą Arabii Saudyjskiej, aby oprzeć się inwazji i potępić represje rozpoczęte przez reżim króla Hamada.

"Arabia Saudyjska nie ma prawa do ingerencji w Bahrajnie. Naszym problemem jest nasz rząd, a nie Arabii Saudyjskiej'' - powiedział AFP jeden z demonstrujących - Ali Mansour .

National Unity Rally, grupa zrzeszającej partie opozycyjne, wydała oświadczenie, w dniu 14 marca przeciwko interwencji wojskowej : ''Postrzegamy pojawienie się jakiegokolwiek żołnierza lub pojazdu wojskowego na terytorium Bahrajnu ... jako jawną okupacji królestwa Bahrajnu i spisek przeciwko bezbronnym obywatelom Bahrajnu''. Abdel Jalil Khalil, lider opozycyjnej partii Wefaq określił saudyjską inwazję jako "wojnę unicestwienia". ''To nie zdarza się nawet w wojnach i jest nie do przyjęcia ... Widziałem ich, na własne oczy, jak strzelali" powiedział.

Al Wefaq wezwał ludzi, by kontynuowali walkę o swoje prawa. Lider partii, Sheikh Ali Salman, wezwał protestujących do kontynuowania pokojowego charakteru demonstracji, pomimo używanej przeciw nim przemocy . Powiedział, że pokojowa natura powstania pomoże pokonać "dyktaturę panującą w kraju".

Inwazja Arabii Saudyjskiej - i innych krajów PGCC - w Bahrajnie, napędzona przez protesty demonstrantów wskazuje na wrogość saudyjskiego reżimu do demokratycznych i społecznych aspiracji arabskich mas. Tradycyjną odpowiedzią Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu i innych monarchii Zatoki Perskiej na uzasadnione żądania swoich obywateli są represje, a nie dialog.

"[P]GCC opowiada się za kontrolowaną przez sunnitów monarchią w regionie" - powiedział Bloomberg News - Gala Riani - analityk Bliskiego Wschodu w Londynie. "To nie jest struktura polityczna gotowa do negocjacji." Warto zwrócić uwagę, że król Abdullah mocno skrytykował politykę Obamy za brak wsparcia Hosni Mubaraka w Egipcie.

Ta polityka jest pełna hipokryzji. Na tydzień przed inwazją ich krajów w Bahrajnie, ministerstwo spraw zagranicznych PGCC wydało oświadczenie że reżim Kadafiego stała się "nielegalny" i dlatego zwraca się do Ligi Arabskiej by "wypełniła swoje obowiązki w podejmowaniu środków niezbędnych do powstrzymania rozlewu krwi" w Libii - podczas gdy bahrajńska maszyna do zabijania już strzelała do nieuzbrojonych cywilów i rządzący Arabii Saudyjskiej grozili uczynieniem tego samego.

Monarchie Arabii Saudyjskiej i innych krajów Zatoki Perskiej choć cynicznie wzywają do ataków lotniczych przeciwko armii Kadafiego ze względu na represje wobec libijskich rebeliantów, sami robią wszystko w celu utrzymania brutalnego reżimu w Bahrajnie.


( źródło : http://www.presstv.ir/detail/170751.html )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz